Image
Image
Image
Image

Daleko od szosy

OWCZARNIA NA MAZURACH

Mówi się, że młodzież ucieka ze wsi do miast. W ich przypadku jest odwrotnie - nie wyobrażają sobie życia w mieście. Rozkochani w folklorze, poświęcając wszystkie swoje fundusze, założyli w Owczarni Muzeum Mazurskie.


Owczarnia to mała mazurska wieś zagubiona w lasach niedaleko Kętrzyna. Na wielu mapach nawet jej nie zaznaczono, a dojazd wyboistą drogą [przynajmniej kiedy ja tam byłam, dobre kilka lat temu-MW] też nasuwał wątpliwości czy dobrze jedziemy.
Muzeum? Tutaj? Na takim pustkowiu? Cóż, cała "metropolia" to zaledwie kilka gospodarstw. Jeszcze w XV wieku teren ten  był wyspą na polodowcowym jeziorze. Jedyne pamiątki po dawnym jeziorze to obecnie kilka "oczek" w okolicznych lasach i kępy trzcin.

Własnymi siłami

Nazwa wioski zdradza, czym zajmowali się jej pierwsi mieszkańcy. Wypasem owiec. W XIX wybudowano ceglany dwór, a wokół niego liczne obiekty gospodarskie. Niestety w latach 30. XX wieku gospodarstwo podupadło - z części jego 200 ha obszaru wydzielono cztery mniejsze, natomiast pozostałą część ziemi, z budynkami, w 1938 roku kupiło małżeństwo Rohde, które akurat wróciło z Kanady. To dzięki nim Owczarnia, zwana wówczas Schäferei stała się wzorcowym gospodarstwem rolnym, w którym praktyki odbywali uczniowie szkół rolniczych. Pani Rohde, zamiłowana ogrodniczka, oprócz pracy u siebie miała jeszcze czas, by zajmować się kwietnikami w niedalekiej kwaterze Hiltera w Gierłoży.

Po wojnie nie było tu praktycznie nic. Dwór został spalony przez czerwonoarmistów, którzy znaleźli na jego strychu hitlerowską flagę. Resztki zabudowań padły ofiarą szabrowników oraz tych, którym przeszkadzała niemiecka przeszłość zabudowań.

Nową szansą dla Owczarni stali się osadnicy ze Wschodu. W 1946 jako jedna z pierwszych przyjechała tu pochodząca z Wileńszczyzny rodzina Heleny Puszko. Jej wnukiem jest Aleksander, który wraz z żoną Gabrielą, w odbudowanej własnymi siłami chacie utworzył Muzeum Mazurskie. Nie przeszkadza im, że to takie pustkowie, i że choć jeszcze 5 lat temu było tu sześciu gospodarzy, teraz jest ich już tylko dwóch.

Czarna suknia i koncjonały


Główny "gmach" muzeum to XIX-wieczny dom mieszkalny. Każdy wyeksponowany tu sprzęt ma swoją historię. Gospodarze z zapałem pokazują swoje zbiory. Moją uwagę wzbudza potężna skrzynia posagowa - niewątpliwie należała do dziewczyny z bogatego domu. Obok wisi czarna suknia. Gabrysia tłumaczy: - To suknia zaręczynowa, jaką nosiły mazurskie dziewczęta. Czarna, bo na znak żałoby po poległych ojcach i braciach w I wojnie światowej - echo tradycji z powstania styczniowego...

Sporo tu dawnych sprzętów domowych typu kołowrotki, żelazka na tzw. duszę,  ciągle działający patefon i ponad stuletnie pianino. Z kolei w kuchni urządzonej w stylu lat 20. XX wieku można zobaczyć jak wyglądała ówczesna lodówka (lód przechowywano w trocinach), maselnica na korbę, XIX wieczna pralka czy pomysłowa szklana pułapka na muchy. Od niedawna można  spróbować chleba wypiekanego w piecu tzw. czarnej izby, oczywiście na podstawie tradycyjnej receptury.

Wiele ciekawych eksponatów można zobaczyć w pomieszczeniach, gdzie prezentowane są stare mapy i książki. Są wśród nich XIX wieczne księgi hipoteczne miasta Reszel pisane gęsim piórem, mapka szkolna powiatu mrągowskiego z 30. XX wieku z polskobrzmiącymi nazwami miejscowości np. (Dombrowken, Grabowen, Baranowen), przedwojenna mapa samochodowa wydana przez stacje paliw BP, zaznaczoną autostradą Królewiec-Elbląg i projektem jej przedłużenia do Berlina.
Z kolei jeśli chodzi o ksiażki, bardzo ważne dla Mazurow były kancjonały - zbiory pieśni nabożnych wydawanych w Królewcu w języku polskim, ale drukowane czcionką gotycką. Wśród prezentowanych są m.in. pieśni Kochanowskiego i Reja. Po I wojnie władze pruskie zakazały wydawania tego typu dzieł.

Jest też w Owczarni dział znalezisk pamiętających wydarzenia I i II wojny światowej. Oprócz różnego rodzaju karabinów i sprzętu wojskowego, sensację wzbudza podpisany przez samego Hitlera dyplom z 1939 roku dla matki Niemki za rodzenie synów.

Brakuje miejsca


owczarnia.jpg Rozmawiam o Aleksandrem i Gabrysią Puszko o ich pasji. - Alek od dzieciństwa zbierał monety - opowiada jego żona. Bez niego muzeum by nie było.  - Mąż jest tu wszystkim: od sprzątacza po dyrektora - twierdzi. Nie można też pominąć udziału siostry Alka, Małgorzaty Puszko, która opracowaa bardzo ciekawy informator-przewodnik po muzeum.

Muzeum otworzyli w 1996 roku, kiedy jeszcze nie byli małżeństwem. Przywiązali się do tego miejsca, ale nie znaczy, że czują się przez niego zniewoleni. - Chcemy gdzieś dalej wyjechać - przyjeżdżają znajomi i pilnują - mówią.

Mają tyle eksponatów, że nie starcza im miejsca. W muzeum prezentowane jest tylko ok. 50 proc. zbiorów. -Chcemy odkupić i przenieść tu jeszcze stodołę - wtedy moglibyśmy pokazać również sprzęty rolnicze - snują plany. Pomysłów mają mnóstwo. Z muzeum nie mogliby jednak wyżyć, organizują więc ogniska, zimą - kuligi, prowadzą tradycyjną karczmę, w której można spróbować fantastycznej nalewki i podjeść staropolskiego bigosu. Coraz częściej do pomocy rodzicom garnie się też ruchliwa, mała Ola. Widać, że po rodzicach odziedziczyła przywiązanie do mazurskich tradycji.

 

Informacje praktyczne:


Dojazd: Jadąc trasą Kętrzyn-Giżycko w miejscowości Kwiedzina (ok. 10 km od Kętrzyna) trzeba skręcić w lewo i jechać jeszcze ok. 2 km drogą leśną do miejscowości Owczarnia.

Zwiedzanie: Muzeum czynne jest codziennie w godzinach 10-18.

Informacje: Muzeum Mazurskie w Owczarni, tel. (0-89) 752 20 23, kom. 0607 98 20 23.

Internet:
http://www.owczarnia.com

Blog - regiony

Image
Image
© 2022 Monika Witkowska. All Rights Reserved. Designed by grow!