Image
Image
Image
Image

Od Erazma do Europortu

ROTTERDAM (HOLANDIA)


Jest największym portem Europy. Nowoczesny, elegancki i jak na port przystało – kosmopolityczny. Jeśli już mieliśmy okazję poznać Amsterdam, koniecznie też odwiedźmy zupełnie inny w charakterze Rotterdam. Swoją drogą to miasto „siostrzane” dla naszego Gdańska.


rott-ogolnie.jpgUważany jest za port „morski”, a tymczasem centrum miasta od morza (Północnego) dzieli dobre 30 km. Dawniej łącznikiem dla statków była rzeka, jako że miasto powstało w delcie Renu i Mozy (po niderlandzku: Maas). Dokładniej stało się to przy ujściu do Mozy niewielkiej rzeczki Rotte, na której zrobiono tamę, czyli „dam”.

 

 

 


Tak czy owak - na podium


Ponieważ nawigowanie po rzece nie jest łatwe, tym bardziej że w XVII wieku Moza uległa zamuleniu, przełomem w rozwoju Rotterdamu stało się w drugiej połowie XIX wieku wybudowanie kanału nazwanego Nieuwe Waterweg (Nowa Droga Wodna). To dzięki niemu wielkie, oceaniczne statki mogą wpływać w głąb lądu, korzystając z nabrzeży ciągnących się wzdłuż kanału przez dobre 36 km.

Ale… Holendrzy zdają sobie sprawę z niebezpieczeństwa zalania, na jakie narażony jest ich kraj, położony w dużej mierze poniżej poziomu morza. Na wypadek silnych sztormów i megafali która przez kanał mogłaby zagrozić nie tylko Rotterdamowi ale i dalej położonym miejscom, wybudowano na Nieuwe Waterweg potężną, rozsuwaną tamę zwaną Maeslantkering.

rott-tama.jpgImponująca to konstrukcja. Jej wrota, zazwyczaj otwarte, mają wysokość 22 metrów, a długość każdego z nich wynosi 237 m (czyli tak jak Pałac Kultury i Nauki). W przypadku zamknięcia każda część wrót musi wytrzymać napór 35 tys. ton wody. Niewątpliwie warto zobaczyć ten cud techniki. W weekendy za 3,75 euro od osoby można wziąć udział w zorganizowanej wycieczce z przewodnikiem. Jeśli natomiast wolimy zobaczyć jak funkcjonuje port jako taki, wybierzmy się na rejs na pokładzie turystycznego stateczku.

Przez długi czas Rotterdam był największym portem świata. Ekspansywny rozwój Dalekiego Wschodu sprawił, że pałeczkę pierwszeństwa przejęły porty azjatyckie. Od 2005 roku na pierwszym miejscu jest już Szanghaj, na drugim Singapur. Jednak nawet trzecia pozycja, no i trzymanie statusu lidera na naszym kontynencie, to też powód do dumy. Mało kto wie, że w Rotterdamie rozładowuje się 85 proc. sprowadzanych do Europy cytrusów, 40 proc. importowanego tytoniu i około 4 proc. wszystkich ładunków przewożonych na świecie drogą morską. Zresztą jeśli chodzi o paliwa, rotterdamski Europort i tak jest największy i najważniejszy w świecie. Swoje zbiorniki oraz rafinerie posiadają tu tacy potentaci jak Shell, Esso czy BP. Ogromne znaczenie mają również wspomniane rzeki. Dzięki Mozie towary przywożone do Rotterdamu po przeładowaniu na barki docierają do Francji i Belgii, a poprzez Ren - do Niemiec czy Szwajcarii.



Żółte kostki


rott-sztuka.jpgMiłośników zabytków Rotterdam rozczaruje. Wprawdzie miasto powstało już w XIII wieku (prawa miejskie otrzymało w 1299 roku), ale starych budowli niemal tu nie ma . Do naprawdę nielicznych wyjątków należy gotycki kościół św. Wawrzyńca (XV-XVI wiek) czy mieszczący obecnie Muzeum Historyczne budynek Schielandshuis (druga połowa XVII wieku).

Co się stało z wystawnymi kamienicami których było tu mnóstwo, tym bardziej że tutejsi mieszkańcy dorabiając się na handlu, do biednych bynajmniej nie należeli? Niestety, zostały zrównane z ziemią. 14 maja 1940 roku miasto zostało zbombardowane przez niemieckie Luftwaffe, co zresztą sprawiło, że tego samego jeszcze dnia Holandia skapitulowała. Tragiczny nalot upamiętnia pomnik „Rozdarte Miasto”. Swoją drogą stoi on tuż obok Muzeum Morskiego (Maritiem Museum Prins Hendrik) do którego należy zacumowany na stałe XIX-wieczny okręt „De Buffel”.

rott-szesciany.jpgZ braku zabytków, króluje nowoczesność. Nie na darmo mówi się że to „Miasto Architektury” a dla miłośników oryginalnych, często wręcz futurystycznych budowli opracowano specjalną mapę z zaznaczeniem najciekawszych z nich. Na pewno trzeba zobaczyć Nederlands Architectuur Intstituut (NAI) – szklany budynek, który największe wrażenie robi wieczorami, po kolorowym podświetleniu. Moimi ulubionymi są budowle autorstwa nieżyjącego już holenderskiego architekta Pieta Bloma. Należy do nich mieszkalny wieżowiec o kształcie… ołówka oraz kompleks 36 żółtych, fantazyjnie poprzekrzywianych mieszkalnych sześcianów, czyli tak zwane Kubuswoningen. Wyglądają „kosmicznie” i aż trudno uwierzyć, że już mają swoje lata, bo zaprojektowano je w latach 1978-84. Kto ma wątpliwości czy da się takie lokum z pochyłymi ścianami umeblować, może za opłatą zajrzeć do pokazowej „kostki”, która okazuje się nad wyraz funkcjonalna.

Warto też wiedzieć że w mieście znajduje się najwyższy aktualnie holenderski biurowiec – jest nim  liczący 150 metrów Delftse Poort.



Co widać z Euromasztu?


Przerwa na kawę (swoją drogą typowy Holender około godziny 11-tej „musi” napić się kawy) uzmysławia mi, jak niezwykłą mieszankę ras i kultur tworzą mieszkańcy Rotterdamu. To, że „rodowici Holendrzy” mają skośne oczy czy czarny kolor skóry, nikogo tu nie dziwi. Nikt też chyba nie wie, ilu jest takich którzy obywatelstwa niderlandzkiego oficjalnie nie posiadają, ale żyją w tym kraju od wielu lat i wcale do swoich ojczyzn wracać nie zamierzają. W sumie wśród mieszkańców miasta (600 tys., chociaż cała aglomeracja liczy 6,7 mln) występuje ponad 160 różnych narodowości! Najwięcej przybyszy pochodzi z dawnych kolonii holenderskich i terytoriów zależnych. Bądź co bądź wciąż z Holandią jest związana część Karaibów (tak zwane Antyle Holenderskie, czyli między innymi  Aruba, Bonaire czy Curaçao), zaś dawne kolonie holenderskie to duża część obecnej Indonezji, RPA, czy znajdujący się w Ameryce Południowej Surinam.

rott-wieza.jpgJak wielki jest Rotterdam najlepiej widać z tarasu Euromasztu. Kiedy  w 1960 roku wznoszono tę wieżę, ze względu na ograniczone fundusze miała mieć tylko 50 metrów. Rotterdamskie władze miały jednak wyższe ambicje – zależało im aby budowla przewyższyła 112-metrową katedrę utrechcką, która w tamtych czasach była krajową rekordzistką. Udało się - błyskawiczna akcja wśród miejscowych arystokratów zaowocowała zebraniem kwoty wystarczającej na 110 m wysokości, do czego później dodano jeszcze 75-metrowy maszt.

Teraz Euromaszt to atrakcja turystyczna. Po wjechaniu windą na górę czeka nas niezła dawka adrenaliny, bowiem podłoga wystającego poza obręb wieży tarasu zrobiona jest z… przeźroczystej pleksi, co nawet wśród osób nie mających lęku wysokości budzi pewne wahania. Warto się jednak przemóc, bo widoki są tego warte. Choćby na przepływające po Nowej Mozie statki i spinające brzegi mosty. Najciekawszy z nich to oddany do użytku w 1996 roku Erasmusbrug – most wiszący podtrzymywany przez jeden zaledwie pylon liczący 139 metrów wysokości. Środkowa, prawie 90 metrowa część mostu jest zwodzona, co rott-most.jpgpozwala na ruch dużych rozmiarowo statków. Przy okazji most to swoisty hołd dla najsłynniejszego chyba obywatela miasta, Erazma z Rotterdamu, żyjącego na przełomie XV i XVI wieku filozofa i pisarza epoki renesansu.

Słynnego? Owszem, uczczono go również nazwą uniwersytetu i pomnikiem przed kościołem Grote Kerk, jednak sonda przeprowadzona przeze mnie wśród polskiej młodzieży (fakt, płci męskiej), uprzytomniła mi, że obecnie wcale nie z Erazmem kojarzy się Rotterdam. Pierwsze co moim rozmówcom przychodzi do głowy to… miejscowe kluby piłkarskie. Tym bardziej, że są związane z nimi także polskie nazwiska. W Feyenoord (klubie zaliczanym do tak zwanej „holenderskiej wielkiej trójki”) swego czasu, to jest w latach 1975-76, trenerem był Antoni Brzeżańczyk (ciekawe jak Holendrzy wymawiali jego nazwisko?). Z kolei w Sparcie dwa lata temu grał Maciej Wilusz, zaś w Excelsiorze aktualnie na kontrakcie jest Michał Janota (notabene „wypożyczony” z Feyenoord).



Nad szklanicą jednego z 48


rott-porcik.jpgZmiana pogody na deszczową nie psuje nam planów zwiedzania miasta. I tak myśleliśmy o jakimś muzeum. Mamy do wyboru ponad 30 – decydujemy się na najbardziej znane, czyli Museum Boijmans Van Beuningen. Podstawę jego eksponatów stanowiły zbiory podarowane przez uwiecznionego w nazwie Fransa Boijmansa, zmarłego w 1847 roku kolekcjonera. Dumą placówki jest jedna z dwóch słynnych wersji „Wieży Babel”, obrazu namalowanego w XVI wieku przez Pietera Breugla Starszego, ale są również dzieła Rembrandta, Van Gogha, Moneta czy Kandinskiego.

Wieczorem idziemy na piwo. W większości pubów króluje oczywiście Heineken – sztandarowy holenderski napój produkowany w Amsterdamie. Rotterdam swoje piwo też jednak ma. Nazywa się „De Pelgrim” („Pielgrzym”), a wytwarza je kameralny browar założony nie tak dawno, bo w 1996 roku. –Trudno uwierzyć, ale w średniowieczu mieliśmy aż 48 browarów! – z nutką nostalgii wzdychają miejscowi.

Ze szklaneczką złocistego napoju z pianką zasiadamy nad uroczym kanałkiem w stanowiącym mini-starówkę rejonie Delfshaven. Tutaj właśnie w 1577 roku przyszedł na świat słynny holenderski żeglarz Piet Heyn. Mając 20 lat został porwany przez Hiszpanów i zmuszony do pracy jako galernik. Uwolniony po kilku latach został korsarzem, a następnie admirałem Holenderskiej Kompanii Zachodnioindyjskiej. Cóż, dość ciekawa, no i szybka kariera… My tymczasem, wpatrzeni w portowy zaułek, zastanawiamy się, jak to miejsce wyglądało w tamtych czasach. Im więcej piwa, tym łatwiej nam sobie wyobrazić cumujące przy nabrzeżu statki pełne przywożonych z Azji przypraw…

 



INFORMACJE PRAKTYCZNE:

Jeśli przypływamy do Rotterdamu jachtem, w obrębie miasta mamy do wyboru kilka marin. Najbardziej centralnie położone z nich to Stichting Veerhaven Rotterdam www.veerhavenrotterdam.nl ) oraz City Marina Rotterdam (tel. +31 (0) 10 485 40 96, www.citymarinarotterdam.nl ). Jeśli nie mamy jachtu, najwygodniejszą opcją jest dolot do Amsterdamu (sporo atrakcyjnych promocji oferują linie KLM - www.klm.com ). Po dwóch godzinach od wylotu z Warszawy wylądujemy na amsterdamskim lotnisku Schiphol, skąd do Rotterdamu możemy dotrzeć pociągiem w ciągu zaledwie pół godziny (stacja znajduje się na lotnisku, obydwa miasta dzieli dystans około 90 km). Informacje o Rotterdamie można znaleźć na oficjalnej stronie internetowej tego miasta: www.rotterdam.info

Blog - regiony

Image
Image
© 2022 Monika Witkowska. All Rights Reserved. Designed by grow!