Image
Image
Image
Image

Barceloński geniusz

BARCELONA (KATALONIA)

-Genialne! - mówią o jego dziełach jedni. -Dziwaczne! - oponują inni. Nie da się jednak zaprzeczyć, że to w dużej mierze kontrowersyjna spuścizna  jednego z najwybitniejszych światowych architektów, katalończyka Antonio  Gaudíego  (1852-1926), przyciąga do Barcelony tłumy turystów.


Niezwykłe kominy w kamienicy Casa MilaNajbardziej znana budowla Gaudíego to urastająca do symbolu Barcelony Sagrada Familia, czyli kościół Świętej Rodziny. Budowę rozpoczęto 120 lat temu i... dotychczas nie skończono. Prace trwały już rok, gdy osobie odpowiedzialnej za projekt przyśnił się architekt o niebieskich oczach. Okazało się, że takie właśnie miał Gaudí, zaproponowano mu więc nadzór nad budową. Artysta zgodził się, pierwotny plan urozmaicając własnymi wizjami i pomysłami.sagrada familia.jpg

Świątynia była dziełem jego życia  - poświęcił na nią 40 lat, a przez ostatni rok nawet spał wśród wznoszonych murów. Może właśnie zadumanie nad architektonicznymi detalami sprawiło, że 7 lipca 1926 roku idąc właśnie z Sagrady Familii, wpadł pod tramwaj. Nikt nie śpieszył się, by 74 letniego starca zawieźć do szpitala - wzięto go za żebraka, tym bardziej, że nie miał przy sobie dokumentów. Umierał trzy dni, ale kiedy już zorientowano się kim jest - pogrzeb stał się wielkim wydarzeniem. Zgodnie ze swoją wolą, Gaudí  spoczął w krypcie Sagrady Familii.

 

 

 

Może za 20 lat, a może za 40


Po śmierci Gaudíego kontynuowano budowę Sagrady Familii przez 10 lat, potem zaś prace przerwała hiszpańska wojna domowa. Komuniści spalili wówczas kościół, zniszczone zostały plany i makiety. Dyskusje co zrobić z niedokończonym dziełem trwały długo, aż wreszcie w 1982 roku zapadła decyzja: skończyć! Jak na razie powstało 8 z 12 wież symbolizujących 12 apostołów, pomiędzy którymi będzie główna, środkowa wieża o wysokości 170 metrów - upamiętniająca Chrystusa.

barcelona-element.jpg Główny problem stanowią specjaliści oraz finanse - fundusze pochodzą z datków ludzi. Nikt nie umie podać terminu oficjalnego otwarcia kościoła. Karin, rodowita Barcelonka twierdzi: - Najwięksi optymiści zakładają, że może uda się skończyć wszystko za 20 lat, ale są i tacy którzy twierdzą iż nawet 40 nie wystarczy. I tak są pewne przyśpieszenia - np. zakładano, że przykrycie nawy głównej nastąpi w 2014 roku, a już jest ono zrobione.

Zdania co do wyglądu świątyni są podzielone. Wielu się nią zachwyca, ale nie brak i głosów krytyki. -To jeden z najbardziej szkaradnych budynków świata - stwierdził niegdyś George Orwell.

Póki co najlepiej Sagrada Familia prezentuje się z zewnątrz. Podziwiając dwa oryginalne wejścia pamiętajmy, że Gaudí zaprojektował tylko jedno z nich - tzw. Fasadę Narodzenia.  Drugie to już dzieło współczesne, z końca lat 80. Na pewno warto dostać się na którąś z wież - do wyboru mamy albo spiralne schodki (ok. 400!) albo wjazd windą na wys. 65 m i stamtąd  dalej schodkami. Warto się pomęczyć, bo widok z okien jest fantastyczny - widać zarówno rozległą zabudowę Barcelony ograniczoną z jednej strony morzem, z drugiej - wzgórzami, jak i detale zdobień świątynnych wież. Nie zapomnijmy zejść też "do podziemi", gdzie mieści się niewielkie muzeum poświęcone twórczości Gaudíego.

 

Geniusz jako asceta


Sława często przychodzi dopiero śmierci. Dzisiaj nazwisko "Gaudí" widnieje w encyklopediach, a dla Katalończyków urosło ono do miana bohatera narodowego. Arcybiskup Barcelony proponował, by ogłosić Gaudíego patronem architektów, były nawet próby jego kanonizacji, ale Watykan nie zaakceptował kandydatury.

barcelona-na dachu.jpg Fakt, że Gaudí był człowiekiem niezwykle religijnym, żyjącym według wręcz ascetycznych reguł. Kiedy pracował już nad Sagradą Familią, ale mieszkał jeszcze w swoim domu w Parku Güell, jego tryb życia był dokładnie wyregulowany. Wstawał o świcie, mył się w zimnej wodzie, jadł śniadanie złożone z owoców (był wegetarianinem) i na piechotę szedł na plac budowy (ok. 2,5 km), w połowie drogi zachodząc do kościoła na poranną mszę (codziennie!). Pracował zawsze do ok. godz. 18-tej - potem szedł do Dzielnicy Gotyckiej, gdzie w jednym z  kościołów uczestniczył w wieczornej mszy. Lubił spacerować - nie prowadził żadnego pojazdu, bo jak sam mawiał - "bujał w obłokach" i za kierownicą stanowiłby niebezpieczeństwo. Chorował na reumatyzm i artretyzm, ale nie wierzył w oficjalną medycynę, nie brał żadnych leków, żyjąc zgodnie z regułami księdza-doktora Knaupa. Nie przywiązywał żadnej wagi do stroju - chodził ubrany jak nędzarz, nie przyszywał barcelona-komin jeden.jpgurwanych guzików. Nie miał kobiety, która by zadbała o jego wygląd - kiedyś ponoć kochał pewną dziewczynę, ale po tym jak wyszła za innego, już żaden epizod miłosny prawdopodobnie mu się nie zdarzył. Przez jakiś czas był nawet bogaty - kiedy jednak zmarli jego najbliżsi - ojciec i siostrzenica, z którymi mieszkał, a także jego mecenas - książę Güell - wszystkie swoje pieniądze poświęcił na Sagradę Familię.

Oryginalny starzec z długą, czarną brodą często traktowany był jako osobliwość. Ludzie przychodzili do Sagrady Familii tylko po to, by go oglądać, a wtedy Gaudí buntował się -Oglądacie mnie jak słonia w zoo! - krzyczał.

W dowód uznania dla twórczości Gaudíego aż trzy jego dzieła wpisano na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego UNESCO: pałac księcia Güell, Park Güell oraz dom La Pedrera, którego inna nazwa to Casa Milà (w ciągu jednego dnia pobytu w Barcelonie możemy zobaczyć wszystkie trzy miejsca). Zresztą w ogóle poza Pałacem Biskupim w Astorga oraz rezydencjami El Capricho i Los Botines w północnej części Hiszpanii, wszystkie prace Gaudíego znajdują się w Barcelonie. Obok sztandarowej świątyni Sagrada Familia i wymienionych wcześniej obiektów należą do nich jeszcze latarnie uliczne (np. przy placu Reial), przyklasztorna szkoła Collegi de les Teresianes czy domy Casa Vicens, Casa Batllo, Casa Calvet i inne ("casa" to po hiszpańsku "dom").

Kominy jak z Gwiezdnych Wojen


Kamienicę Batllo turystom pokazuje się zwykle z okien autobusu - to dom prywatny i do jego wnętrza oficjalnie wstęp jest wzbroniony. Niedawno dom kupiła firma japońska -  pomieszczenia czekają teraz na wynajęcie.

casa mila.jpg W ciągu krótkiego pobytu w Barcelonie nie sposób zobaczyć wszystkie domy katalońskiego geniusza, ale na pewno trzeba znaleźć czas na słynącą z pofalowanej fasady Casa Milà (od nazwiska właścicieli). Ten niezwykły dziewięciokondygnacyjny budynek znany także pod nazwą "La Pedrera" (dosłownie: "Kamieniołom") wybudowany został w latach 1906-10 jako luksusowa kamienica z pierwszym w mieście podziemnym garażem. Co ciekawe - w całym domu nie ma ani jednego kąta prostego! Było to dość kłopotliwe dla mieszkańców, którym utrudniało to umeblowanie, ale Gaudí specjalnie się tym nie przejmował. O tym, że sztuka była dla niego ważniejsza niż upodobania klientów, świadczy opowieść o pewnej bogatej damie z arystokratycznej rodziny, która oglądając swój zrobiony na zamówienie pokój  przeraziła się: - Taki mały? Gdzie ja postawię pianino? - Niech pani zmieni instrument na inny. Proponuję skrzypce! - odparł nie wzruszony Gaudí.

W pokojach Casa Milà wykorzystywanych jako muzealna ekspozycja możemy zobaczyć jak wyglądało życie w czasach Gaudíego, natomiast poddasze wypełniają modele i przekroje przedstawiające wszystkie dzieła architekta (on sam uwielbiał wykonywać makiety). Największe wrażenie robi jednak najeżony kominami dach budynku, na który można zresztą wejść. Oryginalne kominy to jeden z najbardziej charakterystycznych i najciekawszych elementów twórczości Gaudíego. Te, które są na Casa Milà są szczególne. Ponoć nazywa się je "straszakami na wiedźmy", choć mnie kojarzyły się one z postaciami z "Gwiezdnych Wojen".

Pałac pryncypała


Las Ramblas to deptak, który zna każdy turysta odwiedzający Barcelonę. Zaledwie kilka kroków od niego, w bocznej uliczce stoi Pałac Güell- kolejne dzieło Antonio Gaudíego. Wejście stanowi ozdobna, wykuta z żelaza krata. Gaudí uwielbiał metaloplastykę - wynikało to poniekąd z tradycji rodzinnych (ojciec, dziadek i pradziadek odlewali garnki z żelaza). Obok widnieje tarcza herbowa nawiązująca do katalońskiej heraldyki. Dumny ze swego katalońskiego pochodzenia architekt chętnie stosował narodowe symbole - często na murach umieszczał cztery czerwone linie na żółtym tle - jak na katalońskiej fladze. Związany z ośrodkami nacjonalistycznymi, całe życie mówił po katalońsku, przez co kiedyś nawet spędził kilka  godzin w więzieniu (był to wówczas język "na indeksie").

barcelona-w parku guel2.jpg Pałac Güell powstał w latach 1886-1890 na zlecenie bogatego przemysłowca i bankiera - księcia Eusebiu Güella, przyjaciela, a zarazem mecenasa architekta. Ciemne wnętrza budynku sprawiły, że księżna za nim nie przepadała - państwo Güell zatrzymywali się tu tylko wtedy, kiedy przyjeżdżali na przedstawienia do niedalekiej Opery albo gdy organizowali bale. Trzeba jednak przyznać, że niewielki w sumie budynek był bardzo funkcjonalny. Przykładowo sala balowa po zamknięciu specjalnych drzwi stawała się... kaplicą. W oknach zamontowano a`la rolety, co w tamtych czasach stanowiło bardzo nowatorskie rozwiązanie. Pałac Güell był też pierwszym w Barcelonie budynkiem, w którym zastosowano oświetlenie gazowe.

Parter budynku zajmowały pomieszczenia służebne; pokoje dla państwa i gości zaczynały się na I piętrze. W podziemiach budynku znajdowała się stajnia (prowadził tam spiralny zjazd dla powozów) - warto tam zajrzeć choćby po to, by w lesie ceglanych kolumn docenić finezję wyczarowaną z prostego przecież budulca. Kute z żelaza uchwyty do przywiązywania koni - w kształcie głów końskich, to także prawdziwe majstersztyki. Gaudí słynął z dbałości o szczegóły - ponoć w potężnej Sagradzie Familii zawczasu już obmyślił jak... wymieniać żarówki!

Ale wracając do Pałacu Güell - nie zrezygnujmy przypadkiem z wdrapania się na dach i podobnie jak w przypadku kamienicy Casa Milà - pooglądania kominów. Co prawda w tym przypadku tylko niektóre z nich są faktycznie autorstwa słynnego modernisty - m.in. taki wyglądający jak biały, choć w badaniach komputerowych doszukano się w nim prawie stu odcieni bieli! (Gaudí bardzo lubił pracować z białym tworzywem). Najbardziej kolorowe kominy to jednak już współczesna twórczość - dobudowano je jako wyraz hołdu artyście.

Park, który miał być miastem


Wśród kilku budowli zrealizowanych na zamówienie księcia Güell jest też położony dość daleko od centrum miasta Park Güell. Realizację projektu rozpoczęto w 1900 roku i kontynuowano ją przez 14 lat. Na 20 ha powierzchni miało powstać miasto-ogród, specyficzna dzielnica złożona z 60 mieszkalnych działek.

w parku guel.jpg Często się mówi że Gaudí wyprzedzał swoją epokę - tak było i tym razem. Zgodnie z nowatorskim planem urbanistycznym chodniki dla pieszych odseparowane były od jezdni dla powozów i samochodów, arkady spacerowe pomyślano tak by chroniły od słońca i deszczu, a już swoiste dzieło sztuki stanowiła hala targowa - nazwana Salą Stu Kolumn (jej sklepienie podtrzymują dokładnie 84 słupy). -Może i dobrze, że nie ma w niej bazarowego gwaru - myślę sobie, kiedy dochodząc do tego niezwykłego miejsca słyszę graną na skrzypcach melodię "Ave Maria". Słucham jak zaczarowana - akustyka wspaniała! Rzucam grajkowi kilka monet i idę dalej - na schody z fontannami zdobionymi dziwnymi stworami. Tutejszy "smok" przedstawiany jest często na pocztówkach. Zdobią go tzw. trencadis, czyli kolorowe, potłuczone ceramiczne płytki - ulubione tworzywo stosowane przez artystę. Kawałki ceramiki możemy znaleźć także w pofalowanej ławce na obrzeżach znajdującego się w parku dużego skweru. To ponoć najdłuższa ławka świata - ma 152 metry. Wykonał ją pod okiem mistrza jego uczeń - Josep Maria Jujol.

No dobrze, a co z pomysłem miasta? Niestety, a może na szczęście, sprzedały się tylko dwie działki. Do roku 1922 cały ten teren był prywatnym ogrodem, potem stał się publicznym parkiem. Jedyne domy jakie tu powstały to przypominające chatki z bajki stróżówki oraz budynek, w którym zamieszkiwał Gaudí (dziś jest tam poświęcone artyście muzeum).


Z królewskimi honorami


Do Barcelony można przyjechać o każdej porze roku. Zarówno na weekend (z Polski mamy dobre połączenia lotnicze) jak i przy okazji pobytu na tak popularnym wśród Polaków Costa Brava. Dla mnie okazją ku temu stało się ogłoszenie 2002 roku Rokiem Gaudíego. Proklamowała go osobiście hiszpańska królowa Sofia. Niewątpliwie ten skromny, wyrosły z rodziny rzemieślniczej architekt-modernista, na takie honory zasłużył.

Informacje praktyczne (dane z 2002 r.):


Zwiedzanie: La Pedrera (czyli Casa Milà) - codziennie od 10-20, wstęp 4,8 euro; Sagrada Familia - od kwietnia do końca sierpnia codziennie  9-20, pozostałe miesiące do 18 lub 19, wstęp 5 euro; Pałac Güell - codziennie oprócz niedziel i świąt od 10 do 18, wstęp 2,4 euro. Studenci mają zniżki.

Noclegi:
najtaniej jest w hostelach. Np. w hostal "Palermo", Boqueria 21 (tuż przy Rambli) za łóżko zapłacimy  13 euro (ze śniadaniem), za pokój jednoosobowy 30, a za dwuosobowy 50.

Internet: http://www.barcelonaturisme.com

Blog - regiony

Image
Image
© 2022 Monika Witkowska. All Rights Reserved. Designed by grow!