Image
Image
Image
Image

Pod patronatem Heliosa

RODOS (WYSPY GRECKIE)


Ustawiony na Rodos wielki posąg Heliosa został uznany za jeden z siedmiu cudów świata starożytnego. Dziś po słynnym "Kolosie" nie ma już śladu, ale i tak nie brak powodów by odwiedzić tą największą wyspę greckiego Dodekanezu


Słynnego Kolosa wystawiono w 304 r. p.n.e. Był to wyraz radości i wdzięczności Heliosowi za pomoc w obronie wyspy przed wojskami jednego z sukcesorów Aleksandra Wielkiego. Do budowy wykorzystano brąz ze zdobycznego uzbrojenia i ok. 9 ton srebra. 32-metrowej wysokości posąg stał tylko 65 lat - zawalił się  wyniku trzęsienia ziemi. Zainteresowano się nim ponownie po prawie dziesięciu wiekach. To co się dało - pocięto i sprzedano biznesmenowi z Azji Mniejszej (z terenów dzisiejszej Turcji) transportując towar najpierw statkami, a potem na grzbietach tysiąca wielbłądów.

Zwyczajowo przyjmuje się, że Kolos Rodyjski stał u wejścia do portu - statki miały jakoby wpływać między jego nogami. Dokładniej chodzi o obecny port Mandraki - tam gdzie cumują jachty i wodoloty (większe statki korzystają z innego portu). Miejsce nóg legendarnego Kolosa wyznaczają tam dwie kolumny z... koziołkami. Inna sprawa, że  coraz częściej słyszy się też wersje lokalizujące posąg na miejscu górującego obecnie nad miastem zamku joannitów. Niezależnie od sporów, gdzie stał, miniaturowe Kolosy można kupić na Rodos w każdym sklepie pamiątkarskim.

W ramach rekompensaty


Dodekanez to najbardziej na wschód wysunięty archipelag grecki. Nazwa  oznacza "dwanaście wysp" , co jest dość mylące, jako że tak naprawdę jest ich ok. 200, a nawet jeśli liczyć tylko te największe, stale zamieszkane, to i tak jest to liczba nie 12 a 13.  Największa z wysp,  Rodos, ma 78 km długości i 38 km szerokości, a zamieszkuje ją ok. 90 tys. ludzi.

Jak przystało na grecką wyspę, historię jej powstania znajdziemy w mitologii. Kiedy Zeus dzielił ziemię między olimpijskich bogów, zapomniano o nieobecnym bogu słońca - Heliosie. Kiedy ten w końcu się zjawił, użalając się na niesprawiedliwość, najważniejszy z bogów zaproponował by dać mu ziemię, która wyrośnie z morza. Mieszkańcy Olimpu zgodzili się, a wtedy z błękitnych fal wyłoniła się piękna, ukwiecona wyspa. Helios oczywiście zadbał, by nie brakowało tu słońca - dni słonecznych w roku jest tu przeciętnie trzysta.

Joannicka spuścizna


Dla większości turystów zwiedzanie wyspy zaczyna się od jej stolicy - miasta Rodos. Na otoczonej czterokilometrowym obwodem potężnych murów starówce dominuje klimat średniowiecza. Z tego też powodu Stare Rodos wpisano na listę  Światowego Dziedzictwa UNESCO. Aby docenić urok tego miejsca trzeba jednak odbić od zatłoczonej turystami tzw. Via Turistica (naprawdę - ulica Sokratesa), czyli głównego deptaka pełnego sklepów i restauracji i pokluczyć brukowanymi zaułkami, na których leniwie przeciągają się koty, a przy okazji pozaglądać też na przydomowe dziedzińce zdobione typowymi dla Dodekanezu mozaikami z otoczaków (tzw. choklakie).

rodos-zamek joannitow.jpg Najważniejszym zabytkiem miasta jest wybudowany przez joannitów Pałac Wielkich Mistrzów. Rycerze Szpitala Jerozlimskiego im. Św. Jana Chrzciciela, czyli  Joannici przybyli na Rodos w 1309 roku i władali wyspą przez 213 lat. Zakon powstał w XI wieku, a jego zadaniem była opieka nad pielgrzymami przybywających do Ziemi Świętej. Dość szybko bogobojni samarytanie zmilitaryzowali się, równie dobrze jak z pomocą bliźnim, dając sobie radę także z orężem. Zmuszeni do opuszczenia Jerozolimy w 1291 roku przenieśli się najpierw na Cypr, potem na Rodos, a po podbiciu tej wyspy przez Turków - schronili się początkowo na Krecie, następnie na Sycylii i ostatecznie - na Malcie (stąd kolejna ich nazwa - Zakon Kawalerów Maltańskich).

Joannici pozostawili po sobie na Dodekanezie około 30 zamków, z których najbardziej imponujący to Pałac Wielkiego Mistrza. Wybudowany w XIV wieku,  został w 1856 roku zniszczony eksplozją zgromadzonego w nim prochu, ale okupujący od 1912 roku wyspę Włosi postanowili obiekt odbudować i przeznaczyć go na wakacyjną rezydencję Mussoliniego oraz króla Wiktora Emanuela III. Żaden z nich tu jednak nie był, a pałacowe komnaty służą obecnie jako muzeum.

Do zamku prowadzi ulica Rycerska. Stojące wzdłuż niej budynki to zajazdy, w których spotykali się Joannici. Herby na fasadach zdradzają który z budynków do jakiej prowincji (tzw. "języka") należał.  Jest wśród nich zajazd francuski, prowansalski, włoski i inne.

Z muzeów na pewno warto odwiedzić Archeologiczne, zlokalizowane w XV-wiecznym szpitalu dla rycerzy. Najsłynniejsze eksponaty to dwie rzeźby Afrodyty. W starszej z nich,  z IV w. p.n.e., zakochał się ponoć Lawrence Durrell. Turyści na ogół nie wykazują zrozumienia dla gustu pisarza, ale ten naprawdę musiał być pod wrażeniem, skoro poświęcił jej jeden ze swoich utworów.

Najlepszy widok na starówkę roztacza się z bizantyjskiej wieży zegarowej. Tuż obok niej stoi meczet Sulejmana Wspaniałego wybudowany w 1522 roku dla uczczenia zwycięstwa Turków nad Joannitami. Brak minaretu to efekt trzęsienia ziemi jakie nawiedziło wyspę w 1989 roku. Naprzeciwko znajduje się biblioteka z islamskimi manuskryptami, a nieco dalej jest nawet turecka łaźnia. Dla odmiany w pobliżu portu stoi synagoga. Kiedyś Żydzi stanowili spory procent populacji Rodos, ale w czasie II wojny światowej wszystkich wywieziono do Oświęcimia.

Cezar na wykładach


Wszystko to co za murami to tzw. Nowe Rodos - szerokie, ruchliwe ulice,  nowoczesne hotele, z których najlepsze okupują nadmorski pas ciągnący się aż w okolice lotniska w Kremasti. Ale tutaj także można znaleźć zabytki. Wystarczy wejść na wzgórze Mt. Smith, które jest dawnym akropolem i przeniesiemy się w czasy antyczne. Fragmenty ruin jakie tam znajdziemy to kolumny ze świątyni Apoliina, pozostałości helleńskiego stadionu, na którym niegdyś przygotowywano się do udziału w Igrzyskach Olimpijskich (w tych  "prawdziwych", w antycznej Olimpii) oraz teatr, w którym na wykładach słynnej rodyjskiej szkoły retoryki bywał ponoć Juliusz Cezar.

Najbardziej intensywny rozwój Rodos to jednak nie czasy rzymskie, lecz greckie. Wtedy właśnie Rodos miało największą flotę na Morzu Śródziemnym, było też jednym z głównych ośrodków handlowych. Grecy dbali też o rozwój sztuki - z Rodos wywodziło się wielu artystów jak np. Pytokritos, autor słynnej rzeźby "Nike z Samotraki" (do zobaczenia w paryskim Luwrze). Po włączeniu Rodos do swojego imperium Rzymianie zniszczyli rodyjską flotę, a wiele cennych rzeźb wywieźli do Rzymu.

Tak naprawdę dopiero od roku 1947 Rodos należy do Grecji. Efektem burzliwej przeszłości wyspy jest kosmopolityczna mieszanka wpływów różnych kultur i nacji.

Trudno się dziwić, że położone w strategicznym miejscu Rodos wielokrotnie było okupowane i to przez bardzo różne wojska. Każdy z okupantów coś po sobie zostawił. Obok bizantyjskich kościółków stoją meczety, zamki Joannitów sąsiadują z kolumnami pamiętającymi czasy helleńskie i rzymskie, nikomu również nie przeszkadza, że akropol miasta Rodos to Monte Smith (od nazwy angielskiego admirała, który w 1802 roku obserwował stąd flotę napoleońską). Mało tego, starsi mieszkańcy często czytają lepiej po włosku niż po grecku, jako że podczas okupacji wyspy przez Włochów używanie języka greckiego było zakazane.

Najwyraźniejsze są jednak wpływy tureckie. Turcy władali wyspą od 1522 do 1912 roku, a co tu kryć - teraz też uważają, że wyspa powinna należeć do nich, choćby ze względu na położenie geograficzne (bliżej z Rodos do brzegów Turcji niż na jakąkolwiek inną większą wyspę grecką). Obydwa narody za sobą nie przepadają, nic więc dziwnego, że Grecy starają się zmieniać tureckie nazwy. Kawa nazywana przez nich grecką, to tak naprawdę kawa po turecku. Podobnie wiele typowo "greckich" potraw w rzeczywistości ma turecki rodowód (giros, musaka, baklawy).

Toast z ouzo


rodos-babcia.jpgRodos jest wyspą raczej górzystą. Najwyższa góra, u dołu porośnięta gajami oliwkowymi, a na szczycie zupełnie łysa, to  Mt. Attavyros (1215 m). Jadąc po jej zboczach zatrzymuję się w słynącym z win Embonas. Na stopniach miejscowego kościoła siedzą ubrane na czarno kobiety i dziergają koronki. Kobiety-wdowy według tradycji powinny nosić czarne szaty przynajmniej przez 5 lat. Dla odmiany panowie po stracie bliskiej osoby przez 20 dni się nie golą.

Grecy, zwłaszcza ci starsi i z małych miasteczek, to ludzie bardzo religijni. Pokryte kopułami kościoły stanowią dość powszechny widok. W ich wnętrzach czeka nas zapach świec, mistyczna cisza, pięknie zdobione ikonostasy. Wiele z kościołów szczyci się cudownymi ikonami. Na przykład Moni Tsambikas, stanowiący cel pielgrzymek bezdzietnych kobiet. Co roku, 18 sierpnia pokonują one na boso, często na kolanach, strome schody, a jeśli potem doczekają się potomstwa - chrzczą je imionami Tsampikos lub Tsambika (od nazwy świątyni).  Z kolei w Moni Skiadi możemy zobaczyć  słynną ikoną Panagia, przedstawiającą wizerunek Matki Boskiej z widocznymi brunatnymi plamami. To ślady po tym jak  w XV w. szalony heretyk uderzył  ostrzem noża w policzek Maryi i z obrazu popłynęła krew.

Zatrzymuję się na obiad w lokalnej tawernie. Zamawiam swój ulubiony zestaw - musakę (bakłażany z mięsem zapiekane z sosem beszamelowym), do tego tzatziki (jogurt z ogórkiem i czosnkiem), a do popicia szklaneczkę retsiny (wino aromatyzowane żywicą). Na przeciwko przy szklaneczce ouzo (wódka anyżówka) grają w tavli (rodzaj warcabów) miejscowi panowie.  - Z Polski jesteś? Tak samo jak Warzycha - witają mnie, nie kryjąc sympatii do naszego rodaka grającego w drużynie piłkarskiej  Panathinaikos Ateny. Częstują mnie ouzo, ale smak trunku nie powoduje mojego entuzjazmu.

Zachodnia część wyspy jest pod względem roślinności dużo bujniejsza i bardziej zalesiona niż wschodnia. Kiedy w środku upalnego dnia docieram do Petaloudes, czyli Doliny Motyli, czuję się jak w raju. Zacieniony wąwóz, szemrzący potok, pokryty liliami staw... Niestety, chwilę potem czar miejsca pryska, a to za sprawą setek turystów, którzy podobnie jak i ja chcą ten żelazny punkt programu zwiedzania Rodos zaliczyć. W rezultacie idąc w kolejce, otoczona rozkrzyczaną młodzieżą, nie mogę skupić się na przyrodzie. Aż dziw, dlaczego tysiące zgromadzonych tu motyli jeszcze stąd nie uciekły. Motyle, a właściwie - rodzaj ciem, oblepiają pnie drzew i kamienie. Zwabia je tutaj żywica rosnących tu ambrowców.

Taxi na czterech nogach


Do najczęściej odwiedzanych miejsc na wyspie należy Lindos. Wypełnione białymi domkami miasteczko położone jest u podnóża potężnej skały, w dole zaś kusi szmaragdowe morze. Jedna z tutejszych zatok nosi imię św. Pawła - ponoć apostoł zatrzymał się tu w drodze do Rzymu. W wąskich uliczkach Lindos też trudno się przecisnąć przez tłum turystów. Wśród oferowanych pamiątek dominują obrusy i koronki, ceramika, mini-ikony, butelki metaxy, czyli greckiej brandy i wianuszki koralików - komboloi.

rodos-kolumny.jpg Tuż przy parkingu słychać krzyki: "Lindos Taxi!". Chodzi o osły, na których grzbiecie można wjechać na akropol (3 dol.). Większość turystów mimo upału (a Lindos to najgorętsze miejsce na wyspie) ambitnie jednak wybiera zdobycie 116 metrowej skały o własnych siłach. Na szczycie czekają na nich antyczne kolumny, pozostałości świątyni Ateny, mury bizantyjskiej twierdzy, a przede wszystkim - piękny widok.

Lindos było jednym z trzech miast istniejących w czasach antycznych na wyspie. Pozostałe to Kamiros i Ialyssos. Ich nazwy odpowiadały imionom trzech wnuków boga słońca Heliosa, którzy te miasta ponoć założyli. Tak naprawdę jednak to zasługa  Dorów, którzy ok. 1100 roku p.n.e. przybyli na wyspę i osiedlili się w wymienionych trzech miejscach, z każdego z nich czyniąc niezależne miasto-państwo. W 408 roku p.n.e. wszystkie trzy ośrodki zjednoczyły się, zakładając stolicę - miasto Rodos.

Pozostałości starożytnego Iialyssos znajdziemy na wzgórzu Filerimos. To zarazem doskonały punkt widokowy, zwłaszcza jeśli wejdziemy na ramię 18 metrowej wysokości krzyża (postawiony współcześnie). Podczas oblężenia wyspy przez Turków w 1522 roku znajdowała się tu główna kwatera sułtana Sulejmana Wspaniałego. Ale wracając do pamiątek antycznych, największe wrażenie robi trzecie z doryckich miast - Kamiros, którego szczyt świetności przypadał na VI wiek p.n.e. i z tego też okresu pochodzą kolumny świątyni Ateny.

Po zwiedzaniu ruin czas na zasłużoną kąpiel w morzu. Na wybór miejsc do kąpieli na Rodos narzekać nie można. Nawet w samej stolicy wyspy czekają na nas plaże i czysta, lazurowa woda. Najlepszą opinię mają jednak kuszące drobnym piaskiem plaże Faliraki oraz Kalithea na wschodnim wybrzeżu. Są jednak i tacy, którzy uciekając od tłumów wolą kamieniste, ale za to bardziej dzikie wybrzeże zachodnie.

 

Informacje praktyczne:


Przelot:
nie ma z Polski połączeń rejsowych. W sezonie letnim możemy skorzystać z czarterów biur podróży. Inne możliwości to dolot do Aten i stamtąd, z Pireusu, dopłynięcie promem, ew. przeprawa katamaranem z tureckiego portu Marmaris (obydwie możliwości to koszt ok. 30 dol. w jedną stronę).

Termin: Lepiej unikać podróżowania w szczycie sezonu, zwłaszcza w sierpniu, kiedy jest gorąco, trudno o nocleg, a i sami Grecy nie kryją zmęczeni turystami.

Transport na wyspie: Do miejsc typowo turystycznych bez problemu można dotrzeć autobusami. Najwięcej możliwości daje jednak wypożyczenie samochodu lub przynajmniej motorynki.


Blog - regiony

Image
Image
© 2022 Monika Witkowska. All Rights Reserved. Designed by grow!