Image
Image
Image
Image

Setka ludzi i tysiące mew


CHRISTIANSØ (WYSPA DUŃSKA)

Nie ma tu samochodów, bo przecież nie ma gdzie jeździć. Wysepka Christiansø ma zaledwie 710 m długości, sąsiednia Fredederiksø - 440 m. Na obydwu żyje przez okrągły rok około 100 osób. Dookoła mają tylko wody Bałtyku.


christianso-ogolnieok.jpgChristiansø to inaczej Wyspa Christiana - od imienia duńskiego króla, Christiana V, który w 1684 roku zbudował tutaj twierdzę. Mieszkańcy używają też nazwy Øen, czyli po prostu "wyspa", dla odróżnienia od odległego o 18 km Bornholmu, który określa się jako "ląd" (w rzeczywistości to też wyspa, tylko dużo większa).

 
 
 

 

 
Bez kotów i psów


Wycieczka statkiem na archipelag Ertholmene to jedna z głównych atrakcji turystów spędzających urlop na Bornholmie. Rejs trwa około godziny, a na miejscu ma się niecałe 3 godziny, co  w zupełności wystarcza by zobaczyć wszystko co trzeba. I tak christianso-flagi.jpgwstęp jest ograniczony tylko do dwóch zamieszkałych wysp. Pobliska Graesholm (w tłumaczeniu: Ostrów Traw), na której znajduje się rezerwat ptactwa, z wizyt natrętnych turystów jest wyłączona. Nie ma tam praktycznie żadnej roślinności, skrzydlatych obywateli jest tam bowiem tyle, że ich odchody wypalają wszystko, co tylko wypuści pędy. Kiedy w 1684 roku, w czasach budowy twierdzy, wybuchła epidemia dżumy, na Græsholm chowano zmarłych (w sumie 38 osób). Tam też wykonywano wyroki śmierci - służyła temu ustawiona na wyspie szubienica.

Zupełnie inny charakter mają Christiansø i Frederiksø, dawniej będące ufortyfikowaną bazą morską. Na Frederkisø swego czasu było także więzienie, do którego wysyłano skazanych na dożywocie. Możliwości ucieczki stąd praktycznie nie było.

Dziś wojska tu nie ma, a obie wyspy są niezwykle urokliwe. Żółte domki, zieleń, w tle błękitne morze. Wszędzie widać duńskie flagi - na maszcie w porcie, na drzwiach, w doniczkach w oknach. Mimo że zdecydowanie bliżej stąd do Polski lub Szwecji, wyspiarze, tak jak i wszyscy Duńczycy, uwielbiają eksponować narodowe symbole.

christianso-dlugi domok.jpgŻycie mieszkańców skupia się oczywiście przy porcie, ulokowanym w wąskiej cieśninie między Christiansø i Frederiksø (obie wyspy łączy wiszący most). Tu właśnie jest jedyna ulica całej "metropolii", poczta, hotelik z restauracją, kilka sklepów, szkoła (naucza się w niej do 7 klasy; starsze dzieci wyjeżdżają potem do szkół z internatem, zwykle do Danii "właściwej"). Jest też kościół, w którym msze odprawiane są co dwie niedziele (pastor przypływa specjalnie na tę okazję), poza tym biblioteka oraz mini-elektrownia. Funkcjonuje system wodociągowy, wodę słodką trzeba jednak oszczędzać, dlatego też do spłukiwania toalet stosuje się morską. Bywały już nawet lata, że wodę trzeba było dowozić, a do podlewania roślin używano wody słonej (na szczęście zasolenie Bałtyku jest niewielkie, więc przez krótki czas rośliny wytrzymują). Na wszelki wypadek w studniach w starych kamieniołomach gromadzi się zapasy wody, ale ponieważ są to zbiorniki otwarte, ustawowo wprowadzono zakaz trzymania na wyspach psów i kotów. Jedyny dziko żyjący tu ssak to jeż sprowadzony do walki z myszami. Brak zagrożenia ze strony innych zwierząt jest powodem, że miejscowe ptaki, zwłaszcza kaczki, są tak oswojone, iż często budują swoje gniazda tuż przy domach i płotach. Najwięcej jest mew - szacuje się, że tylko osobników z gatunków mew srebrzystych jest tu ponad 10 tys.

 

Marynowany śledź


Na żadnej z tutejszych wysp nie ma prywatnych działek - cały teren stanowi własność państwową podlegającą Ministerstwu Obrony. Z tego też powodu mieszkańcy są zwolnieni z większości podatktów, jakie normalnie płacą inni Duńczycy. Nie da się jednak zaprzeczyć, że ich życie jest trudniejsze. Najgorzej jest zimą, kiedy zamiera ruch turystyczny, a jedynym środkiem łączności jest statek pocztowy, który oprócz korespondencji przywozi też artykuły spożywcze i inne towary. Na szczęście jest na wyspie lekarz, a trzy razy w roku działa też gabinet dentystyczny.

Sielski klimat wyspy wynika poniekąd z ograniczeń w budownictwie. Właściwie nic nowego nie można tu postawić. Długie domy, z przylegającymi do nich ogródkami, to dawne koszary, w których potem mieszkali wojskowi wraz z rodzinami. Podstawą bytu jest obsługa turystów oraz rybołówstwo. Warto odwiedzić któryś z dwóch tutejszych zakładów specjalizujących się w marynowanych śledziach. -Mamy ich trzy rodzaje - zachwala właściciel jednego z nich: zwykłe, w sosie curry oraz w pomidorach. -Po otwarciu są zdatne do spożycia jeszcze przez rok... Cóż, kupiłam. Czy wytrzymują rok, nie sprawdziłam, bo w wyniku degustacji po godzinie już ukazało się dno pudełka.

 

Armaty stoją...


christanso -wiezaok.jpgNajbardziej imponującą budowlą na Christiansø, wzniesioną jeszcze w XVII wieku, jest tzw. Duża Wieża z latarnią morską (kiedy powstała, w 1805 roku, była to pierwsza w Danii latarnia zwierciadłowa). Warto wspiąć się na jej szczyt ze względu na roztaczający się widok. Druga, mniejsza baszta (zwana Małą) jest na Frideriksø - mieści się w niej muzeum związane z wyspami (natura, kultura, rybołóstwo, jest również model pokazujący jak wyspy wyglądały w roku 1855, czyli w momencie kiedy oficjalnie przestały być bazą morską).

Ale to niejedyne pozostałości po dawnej fortecy. Zachowały się resztki dawnych murów okalających wyspy, a w niektórych bastionach ciągle stoją armaty (polecam Bastion Królewski). Szczególnie ważną rolę tutejsza twierdza odegrała podczas Wojen Napoleońskich, kiedy wykorzystywano ją jako bazę dla, co tu dużo kryć - pirackich ataków na pływające w tych okolicach angielskie statki handlowe. Kiedy jesienią 1808 roku w porcie stało już 25 złupionych jednostek, Anglicy postanowili się zemścić - armada ich okrętów podpłynęła do wysp, przez 5 godzin bombardując Christiansø. Dziś Anglicy przypływają tu jako turyści, choć dominujące wśród gości nacje to, oprócz Duńczyków, Niemcy i Polacy (wydano nawet polskojęzyczne foldery).

 

Informacje praktyczne (dane z 2004 r.):


Jak dotrzeć:
z Polski na Bornholm możemy dostać się promami lub wodolotem. Z Bornholmu - z miasteczek Gudhjem, Allinge oraz Svaneke na Christiansø kursują regularne promy - bilet w obie strony kosztuje 150 koron (dla dzieci 4-14 lat - 75 koron). Od końca września  do końca kwietnia kursuje jedynie prom pocztowy (wyłącznie w dni robocze).

Noclegi:
jeśli nie chcemy skorzystać z gościny miejscowego hotelu, to zostaje nam pole namiotowe na ruinach Baszty Księżnej. Można też wrócić na noc na Bornholm, gdzie z bazą noclegową nie ma problemu.

Internet:
http://www.christiansoe.dk , http://www.christiansoekro.dk , http://www.naturbornholm/ertholmene.dk

Blog - regiony

Image
Image
© 2022 Monika Witkowska. All Rights Reserved. Designed by grow!