Image
Image
Image
Image

* O małpach złodziejkach i żółwiu co seksu nie lubił


Co pociąga mnie w podróżach? Między innymi spotkania z tzw. lokalsami. Tylko że nie zawsze są to istoty dwunożne. Bądź co bądź do mieszkańców danego miejsca należą też zwierzaki.

zwierz2.jpgWśród zwierząt, podobnie jak i u ludzi, też jest grono sław, swoistych celebrytów. Przykładem Lonely George (po naszemu: Samotny Jurek), pewien żółw z Galapagos, pokazywany w mediach, może nie dlatego że był szczególnie urodziwy, ale dlatego że, jak się okazało, został ostatnim przedstawicielem jednego z podgatunków tych gadów. Nic dziwnego że robiono wszystko, aby George jakieś potomstwo po sobie zostawił, chociaż on zainteresowania seksem absolutnie nie wykazywał. Mijały lata, podsuwano mu wybrane samice, karmiono afrodyzjakami, dywagowano nawet czy George nie jest gejem. Niestety, jesienią ubiegłego roku George umarł bezpotomnie. A ja mam powód do dumy, bo w międzyczasie udało mi się Georga poznać :-).

Inna sprawa, że zupełnie pospolite zwierzaki też są warte uwagi. Do moich ulubionych spotkań z nimi należą te, kiedy żegluję na jachcie któryś dzień lub tydzień, daleko od lądu, i nagle na pokładzie zjawia się skrzydlaty gość. Często bardzo mały, zmęczony i zziębnięty. Zwykle po nabraniu sił odlatuje, ale pamiętam ptaszki które ośmielały się wejść do ciepłej kabiny i płynęły w charakterze pasażerów na gapę nawet kilka dni.

Czasem jednak trzeba uważać… Przykładem papuga, która w brazylijskim Pantanalu turystyce z mojej grupy ukradła zdjęty przy myciu rąk pierścionek. Co z nim zrobiła, nie udało się wyjaśnić. Ja z kolei przy brazylijskich wodospadach Iguacu straciłam kiedyś część kostiumu kąpielowego. Kiedy byłam zajęta robieniem zdjęć, moim postawionym na ziemi plecaczkiem zainteresowały się ostronosy. Te na pierwszy rzut oka urocze zwierzaki, to w rzeczywistości sprytni złodzieje. Minęła chwila i ujrzałam swój stanik wysoko na drzewie. Inna sprawa, że to i tak nic przy orangutanach z Borneo. One akurat byle czym się nie zadowalają. Najchętniej pożyczają sobie od turystów zostawione nieopatrznie aparaty fotograficzne. „Pożyczają” rzecz jasna bezpowrotnie.

zwierz1.jpgNa małpy trzeba uważać szczególnie, bo to bardzo zmyślne zwierzaki. Kiedyś byłam świadkiem jak pewien Amerykanin jedną z nich chciał poczęstować cukierkiem. Kiedy rozwijał go z papierka, małpa złapała odłożoną na bok resztę paczki. Gdzie indziej, w afrykańskim lodge`u słyszałam skargę klienta, że podły pawian ukradł mu zostawione w pokoju na stole środki antymalaryczne. Z kolei na ostatnim prowadzonym przeze mnie safari kiedy moi turyści wysiedli na parkingu z dżipa, przez uchylony dach wpadł do samochodu wielki samiec, także pawian. Zostawione na siedzeniu kanapki bardzo mu smakowały, ale że w spokojnej ich konsumpcji przeszkodził mu kierowca z kijem, pawianisko zemściło się wyjątkowo perfidnie – samochód opuścił, ale wcześniej zdążył zrobić na siedzeniu wielką, śmierdzącą kupę.

Oczywiście dzikich zwierząt karmić się nie powinno i ogólnie lepiej trzymać się od nich z daleka. Czasem po prostu dla ich dobra. Tak jak w Rwandzie gdzie idąc na spotkanie z gorylami górskimi, żyjącymi w lesie deszczowym, ale bardzo przyjaźnie nastawionymi do ludzi, strażnicy parku narodowego zakazują zbliżać się do nich na mniej niż 7 metrów. Powód? Chodzi o to, by nie przekazać zwierzakom ludzkich bakterii, które dla nas niegroźne, dla nich mogłyby okazać się śmiertelne. Inna sprawa że choćby zadrapanie przez małpę, dla człowieka może mieć nieprzyjemne skutki. W końcu kiepsko skończyć wakacje z podejrzeniem np. wścieklizny i perspektywą brania bolesnych zastrzyków.

Inne groźne w skutkach spotkania ze zwierzakami też mogą się zdarzyć. W miasteczku St Lucia w RPA w hotelach wiszą ostrzeżenia, aby po nocy nigdzie nie chodzić. Problemem są hipopotamy, które w ramach żerowania upodobały sobie przydomowe trawniki. Turyści nie zawsze zdają sobie sprawę, że te przesiadujące w ciągu dnia w wodzie grubasy, w czasie nocnego żerowania potrafią być zwierz3.jpgwyjątkowo żwawe i groźne. Przekonał się o tym jeden z mieszkańców St Lucia który wyszedł z domu sprawdzić, jaki jest powód ujadania psów. Spotkanie z hipopotamem farmer przeżył, ale stracił obydwie nogi.

Ale to i tak nic, przy wypadku czukczeńskiego myśliwego który na rosyjskiej Wyspie Wrangla, gdzie jest wyjątkowo dużo niedźwiedzi polarnych, został przez jednego z miśków zjedzony. Niestety nie miał żadnych szans – niedźwiedź wszedł po nocy do mieszkania… przez okno. Od tej pory Czukcze zaczęli nabijać zwierz4.jpgna okiennice odstraszające niedźwiedzie gwoździe, ale bezpieczeństwa to i tak nie gwarantuje, bo zwierzęta nauczyły się wyważać drzwi.

Zdarzają się też historie odwrotne – dowody wyjątkowej przyjaźni między ludźmi i dzikimi zwierzętami. Przykładem delfinica Olin z Morza Czerwonego która przez wiele lat przyjaźniła się z głuchoniemym egipskim rybakiem (najpierw on jej uratował życie, potem ona jemu, a potem przez wiele lat, dzień w dzień, się spotykali). Romantyczna historia zakończyła się tragicznie – Olin znaleziono zabitą strzałą z podwodnej kuszy, a o niecny czyn podejrzewa się tych, którym nie podobało się że rybak nie zgodził się na wykorzystywanie swojej przyjaciółki do zarabiania pieniędzy.

Ale daleko szukać – ja również miałam czworonogą przyjaciółkę. Znalazłam ją na Kamczatce (stąd nazwaliśmy ją „Czatka”), na jednym z wulkanów, około 40 km od najbliższej ludzkiej osady. Miała wtedy 3 miesiące i niechybnie by zginęła. W trakcie miesięcznej włóczęgi zaprzyjaźniłyśmy się do tego stopnia, że nie było innej opcji – Czatka zmieniła obywatelstwo (tylko proszę nie pytać jak przewieźliśmy psa przez granicę; w tamtych czasach jeszcze można było to załatwić, teraz jest to raczej niemożliwe). Ostatecznie Czatka spędziła w moim domu 15 szczęśliwych dla siebie lat, stając się ulubienicą całej rodziny i moją najlepszą „pamiątką” z podróży.

Blog - regiony

Image
Image
© 2022 Monika Witkowska. All Rights Reserved. Designed by grow!