Image
Image
Image
Image

Biały żywioł - lawina

Biały żywioł - lawina
LAWINY

Pędząca z ogromną szybkością masa śniegu zmiata na swojej drodze wszystko. Lawina to żywioł bezwzględny - niszczy, zabija, pustoszy. Co roku w lawinach giną też ludzie - na ogół narciarze, snowboardziści i wspinacze. Co robić, aby nie powiększyć smutnych statystyk?


Lawiny śnieżne (bo o takich tu mowa, choć mogą być też błotne, kamienne i inne) mogą zdarzyć się w różnych górach - od Himalajów, po Tatry, Karkonosze, a nawet Bieszczady. Jeśli jesteśmy fanami górskich wędrówek pieszych czy narciarskich, albo amatorami jazdy off-piste (zwłaszcza na snowboardzie), dobrym pomysłem jest zrobienie kursu lawinowego. Są jednak pewne zasady, o których powinien wiedzieć każdy, nawet bez kursu.

Skąd się biorą lawiny


Nie każde wysokie góry są niebezpieczne - czasem paradoksalnie bardziej ryzykowny może okazać się spacer po niższych, zalesionych zboczach (bo wbrew temu co się myśli, las wcale nie wyklucza ryzyka lawiny, choć oczywiście je zmniejsza). Na lawina.jpgstopień zagrożenia lawinowego wpływa bardzo wiele czynników - kąt nachylenia stoku, charakter i forma terenu, rodzaj śniegu, pogoda, pora dnia, no i przede wszystkim człowiek, który nieopatrznie może "podciąć" lawinę.

Największe szanse zejścia lawiny są na stokach mających nachylenie 30-50 proc. (na stromszych zwykle nie ma dużych ilości śniegu), porośniętych trawą (wtedy śnieg łatwo się zsuwa), w stromych żlebach, rynnach i kotłach (zwłaszcza po stronie zawietrznej), a także ponad granicą lasu. Bardzo niebezpieczne są intensywne opady śniegu  - jeśli w krótkim czasie przybywa około 30 cm, albo pada dłuższy czas dosypując powyżej 5 cm na godzinę, pokrywa śnieżna nie ma czasu na "stabilizację". Najgorzej jeśli śnieg pada już na warstwę wcześniej zlodzoną. Czujność powinny budzić również odwilż, a także silny wiatr tworzący nawisy śnieżne, które mogą się oderwać. Nieprawdą jest, że lawiny nie schodzą w czasie mrozów - owszem, przy temperaturach od -5 do -10 stopni zagrożenie się zmniejsza, ale przy większych mrozach, poniżej -10 stopni lawiny występują stosunkowo często.

Mieć warto, oby się nie przydało…


Wyruszając w góry zagrożone lawinami, warto mieć sprzęt który w razie czego może uratować nam życie, ewentualnie pomoże w ratowaniu innych. Podstawą są lawiny - pieps.jpgdetektory lawinowe (od ich pierwszego producenta popularnie nazywane "piepsami") - lekkie urządzenia przypominające nowoczesne walkmeny, które emitując i odbierając fale radiowe pozwalają na zlokalizowanie zasypanej osoby z dokładnością do pół metra. Niestety nie jest to sprzęt tani - w zależności od firmy (Ortovox, Mamut, Barryvox, Tracker i Stubai, czyli dawny: Pieps) za nowy egzemplarz zapłacimy od kilkuset  do dwóch tysięcy złotych. Pomocne w poszukiwaniu zasypanych mogą okazać się również fabrycznie wszywane w ubrania lub naklejane np. na buty narciarskie tzw. reflektory (płytki) systemu Recco. Niestety urządzenie które je "namierza" mają na razie tylko ratownicy górscy.

Do podstawowego ekwipunku zimowego turysty wysokogórskiego należy też sonda lawinowa, czyli cienka tyczka którą do transportu można w wygodny sposób złożyć (wydatek ok. 100-150 zł) oraz lekka, również składana łopata (metalowa lub z tworzywa), którą nosi się przytroczoną do plecaka (jej cena to ok. 100-200 zł).

lawiny - manekin z abs.jpg Wśród ciekawych patentów związanych z lawinami coraz częściej można spotkać plecaki z systemem ABS (Avalanche Airbag System) - chodzi o rodzaj skrzydła, czy raczej balonu, który na widok schodzącej lawiny "odpalamy" odbezpieczając miniaturowy pojemnik z gazem. Nadmuchany "balon" sprawia, że śnieg nas nie zakopie - suniemy razem z lawiną, ciągle jednak zostając na jej powierzchni. W plecaki ABS są już wyposażeni polscy TOPRowcy. Jeśli chcemy coś takiego mieć, musimy niestety liczyć się z wydatkiem minimum 3 tysięcy zł.

Zanim wyruszysz…


Ładna, słoneczna pogoda nie zwalnia nas od obowiązku sprawdzenia komunikatów lawinowych. Jeśli jeszcze nie wyszliśmy z domu, możemy sprawdzić je w Internecie (w Polsce np. na stronach www.topr.pl czy www.gopr.pl), a będąc już w górach zapytajmy o nie w dyżurce ratowników lub w schronisku. Bardzo często komunikaty znajdziemy na tablicach informacyjnych przy wejściach na szlaki, w schroniskach, przy kolejkach i wyciągach. Warto być czujnym również podczas wędrówki - tereny zagrożone lawinami są zazwyczaj  oznakowane specjalnymi tablicami.

Dla własnego dobra lepiej nie wyruszać w wysokie góry samotnie. Dobrze jeśli ktoś z naszych znajomych wie, dokąd się wybieramy i kiedy planujemy wrócić, z kolei w wielu schroniskach wysokogórskich jest "książka wyjść", w którą przy ambitniejszych wycieczkach warto się wpisać. Na pewno rozsądnie jest mieć ze sobą telefon komórkowy (naładowany!) z wpisanym numerem lokalnych służb ratunkowych (w Polsce ogólny numer TOPR i GOPR to 0 601 100 300, w innych górach Europy zazwyczaj działa ogólny numer ratunkowy 112 ). Jeśli mamy ze sobą "piepsy" (detektory lawinowe), trzeba je koniecznie założyć jeszcze przed wyjściem ze schroniska (później możemy o tym zapomnieć  albo będzie to utrudnione np. ze względu na wiatr). Nie zapomnijmy włączyć tego urządzenia na opcję "nadawanie"  -bez tego nie będzie ono spełniać swojego zadania.

"Dobry Boże" nie pomoże!


W teren zagrożony lawinami lepiej nie wchodzić - lepiej nadłożyć drogi i po prostu go obejść. Statystyki mówią, że aż 90 proc. lawin powodują sami poszkodowani, przy czym  bardziej od wędrujących na nogach narażeni są narciarze, a zwłaszcza snowboardziści (szczególnie podczas zjazdów).

lawiny - teren lawinowy.jpg Czasami jednak zdarzają się sytuacje, kiedy rzeczywiście nie ma wyjścia i trzeba pokonać teren lawinowy. W takiej sytuacji trzeba zminimalizować ryzyko podcięcia lawiny i na wszelki wypadek przygotować się na sytuację porwania przez biały żywioł. Narciarze powinni zdjąć z rąk paski od kijków, snowboardziści - odpiąć pasek od deski, a jeśli mamy plecak - rozpinamy pas biodrowy. Wszelki ekwipunek (choćby i kijki) działa w lawinie jak kotwica ściągająca na dno - lepiej się go w razie czego szybko pozbyć, zaś narty czy deskę w skrajnej sytuacji lepiej odpiąć. Powinniśmy też pozapinać kurtkę i wszelkie kieszenie - tak aby nie wypełniły się śniegiem.

Wchodząc w teren lawinowy nie trzymajmy się grupą - zagrożony odcinek lepiej pokonywać w odstępach około 15-20 metrowych, wzajemnie siebie obserwując. Dobrze jest trzymać ślad poprzednika, zaś zjeżdżając na nartach robić skręty o dużym promieniu. Lepiej unikać trawersów - bezpieczniej jest po prostu wejść na grań, zrobić dany odcinek po grani, a potem zejść jak najbardziej pionową drogą lub jeszcze lepiej - zjechać na linie. Na pewno lepsze od pokonywania nachylonych stoków jest poruszanie się po terenach wypukłych (grzędach , filarach) lub wypłaszczonych, zwłaszcza takich, na których śnieg został wymieciony przez wiatr, wystają kamienie lub kosówka.

A co jeśli jednak lawina ruszy? Szansę by przed nią uciec w dół mamy raczej znikome - prędkość lawin dochodzi do 250 km/godzinę! Możemy co najwyżej uciec w bok, ewentualnie jeśli linia obrywu jest tuż przy nas - spróbować przeskoczyć. Czasem może uratować nas schronienie się za jakimś blokiem skalnym, ale na tyle trwałym, żeby lawina nie rzuciła go na nas. Jeśli nawałnica nas porwie - dajmy się jej nieść kuląc się i chroniąc rękami głowę. Starajmy się utrzymać w miarę możliwości na powierzchni, wykonując "pływackie" ruchy i uważając, by śnieg nie dostawał się do ust. Kiedy już się zatrzymamy, dobrze jest trzymać rękę przed twarzą i zanim śnieg stężeje oczyścić sobie ze śniegu jak najwięcej przestrzeni przed ustami - im więcej powietrza będziemy mieli, tym lepiej. Jeśli możemy, tuż przed zasypaniem nabierzmy jak najwięcej powietrza (tak jak przed nurkowaniem). Być może uda nam się samodzielnie wyjść spod śniegu - jeśli nie, lepiej leżeć spokojnie oszczędzając energię, a krzyczeć dopiero jak usłyszymy poszukujących nas ratowników.

Cenna każda minuta…


Szansa na przeżycie osoby zasypanej w lawinie zależy od głębokości zasypania. Przykładowo przy 3 metrach śniegu po 15 minutach szanse przeżycia spadają do 30 proc., a po pół godzinie już ich praktycznie nie ma. W przypadku warstwy metrowej, po 15 minutach szanse przeżycia są 50 procentowe, a po godzinie wprawdzie spadają poniżej 10 proc., ale jednak są.

lawiny - cwiczenia.jpg Niestety trzeba brać pod uwagę, że praktycznie nie ma szans, by ratownicy przybyli na lawinisko w ciągu kwadransa od momentu wezwania - akcję ratowniczą muszą rozpocząć świadkowie wypadku. Warto zachować ciszę - być może usłyszymy głosy spod śniegu (możliwe w początkowej fazie). Jeśli znamy numery telefonów pechowców możemy spróbować na nie zadzwonić (dźwięk dzwonka spod śniegu jest jednak bardzo słabo słyszalny). Warto zaznaczyć miejsce, w którym dana osoba została porwana i miejsce, gdzie widzieliśmy ją po raz ostatni - istnieje duże prawdopodobieństwo odnalezienia jej na przedłużeniu tej linii.

Poszukiwania prowadzimy za pomocą sond lawinowych (w zastępstwie mogą służyć choćby czekany albo kijki narciarskie z których zdejmujemy śnieżynki), no i oczywiście piepsów (o ile je mamy) przełączonych na funkcję "odbieranie" (po zlokalizowaniu szukanej osoby będą wydawały charakterystyczny dźwięk). Zawsze należy szukać zasypanego bez czekania na przybycie ratowników - aż 90 proc. uratowanych z lawin zawdzięcza życie osobom, które będąc na miejscu od razu przystąpiły do poszukiwań. Oczywiście najlepiej, byśmy nigdy nie mieli takich doświadczeń!


W tekście wykorzystano materiały z kursu Szkoły Górskiej "Kilimanjaro" Waldka Niemca



WARTO WIEDZIEĆ:


Kursy lawinowe


lawiny - proba.jpg Większość kursów to dwudniowe szkolenie, zarówno teoretyczne jak i praktyczne. Na wieczornych wykładach poznamy m.in. rodzaje śniegu, czynniki wpływające na powstanie lawiny, zasady poruszania się w terenie lawinowym i system poszukiwań porwanych przez lawinę. Na zajęciach w terenie przy pomocy "piepsów" ćwiczy się poszukiwanie "zaginionych" (zakopuje się plecak ze schowanym piepsem) a także przeprowadza się tzw. próby norweskie, obciążeniowe i inne, polegające na odkopywaniu poszczególnych warstw śniegu w sposób, dający możliwość oceny zagrożenia.
Kursy lawinowe organizuje m.in. Szkoła Górska "Kilimanjaro" Waldka Niemca (http://www.kilimanjaro.com.pl , tel. 0-12 270 85 68) oraz Polski Związek Alpinizmu (http://www.pza.org.pl , tel. 0-18 201 91 24. Ceny zależą od programu. Standardowy kurs 2-dniowy kosztuje ok. 350-400 zł (bez zakwaterowania).

Zajrzyj do Internetu:

- http://www.imgw.pl - w zakładce Oddziału Krakowskiego znajdziemy informacje o śniegu, lawinach i ich badaniu
- http://www.e-gory.pl - w zakładce "Bezpieczeństwo" zamieszczono kilka ciekawych artykułów o lawinach
- http://www.slf.ch - strona szwajcarskiego Instytutu zajmującego się lawinami od strony naukowej
- http://www.laviny.sk - poświęcona lawinom strona Horskiej Zachrannej Sluzby (ratowników górskich na Słowacji)

Stopnie zagrożenia lawinowego -

Patrz - strona TOPR: http://www.topr.pl/html/opis_stopni_zagrozenia_lawinowego_pol.html

SPRZĘTOWE ABC

Vademecum podróżnika

Strefa outdooru

Image
Image
© 2022 Monika Witkowska. All Rights Reserved. Designed by grow!